Private Military Companies


Powrót


O istnieniu prywatnych przedsiębiorstw militarnych, świat dowiedział się pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Wtedy to wiele najemniczych korporacji, które do tej pory skrywały się w cieniu, zostało zalegalizowanych. Choć słowo "najemnik" (złośliwi by powiedzieli "neurotyk polityczny") zdecydowanie źle nam się kojarzy (czyt. żołnierz, który za kasę zdołałby wymordować własną rodzinę a przy okazji także pół osiedla gdzie żyła jego rodzina), to jest to niesłuszny pogląd wylansowany przez Hollywoodzkie filmy. Prawdziwi najemnicy często zajmowali się ochroną ludności cywilnej. To oni przywracali pokój w Afryce (choć zdarzały się także korporacje, które za pieniądze lokalnego watażki taki pokój niszczyły, aby ponownie go przywrócic tym razem za pieniądze drugiej strony). To najemnicy w latach dziewięćdziesiątych przeczesywali Bałkany w poszukiwaniu zbrodnairzy wojennych. To oni takze uzbrajali i szkolili Albańczyków z Armii Wyzwolenia Kosowa walczących z Serbami. Także prywatne korporacje wspierają (za pieniądze rządu USA) prawicowe paramilitarne oddziały w Kolumbii, po tym jak USA oficjalnie wycofało swoją pomoc dla tych oddziałów.

Druga wojna w Zatoce Perskiej okazała się błogosławiona dla PMC. W połowie 2004 roku ok. trzydzieści przedsiębiorstw amerykańskich, brytyjskich i południowoafrykańskich zatrudniało w Iraku blisko 40 tys. osób. Połowę z tej liczby stanowiły osoby zajmujące się zaopatrzeniem wojsk koalicyjnych i rozminowywaniem, a także analitycy i tłumacze. Druga połowa to agenci szeroko rozumianej ochrony oraz instruktorzy szkolący służby mundurowe.

Choć dla niektórych wyda się to nieprawdopodobne, w takich korporacjach zatrudniają się także byli komandosi, policjanci z oddziałów antyterrostycznych, wojskowi specjaliści - byli mundurowi, którzy swoje już odsłużyli i za trudy poniesione na szkoleniach i służbie chcieliby teraz zarobić trochę więcej niż mogliby otrzymać w wojsku. Dlatego łatwo znaleźć tam byłych żołnierzy Delty, SASu, SBSu, SEALs, Rangersów, SWATu, a także Specnazu, OMONu czy nawet... żołnierzy GROMu czy 1.pspec (1. pułk specjalny komandosów z Lublińca). Równie łatwo jednak o "rzekomych profesjonalistów", a tak naprawdę o osoby "zaledwie" po regularnych oddziałach wojskowych. Mimo to większość korporacji słynie z swojego profesjonalizmu a nazwy takie jak Dyncorp, Blackwater, czy też Watch Guard International juz przeszły do historii światowej wojskowości.



Jeśli przejrzałeś Czytelniku choć kilka stron, to pewnie szybko zauważyłeś, że PMC to nie tylko "wojsko na życzenie", ale także doskonali ochroniarze, którzy dostarczą co tylko chcesz gdziekolwiek chcesz, albo świetni analitycy wojskowi itd. itp.

Powrót