Formoza


Powrót

Grupy Specjalne Płetwonurków Marynarki Wojennej, bardziej znane pod nazwą Formoza, powstały w 1974 roku jako Zespół Badawczy ds. Płetwonurków Morskich. W rzeczywistości był to dywizjon specjalny płetwonurków morskich. Jednostka miała się składać z trzech sekcji płetwonurków bojowych, sekcji technicznej i sekcji kierownictwa. Nieprzewidywano czegoś takiego w akcjach jak walka bezpośrednia czy wyjście na brzeg. Formacja miała być w pełni zawodowa, na co jednak nie zgodziło się Dowództwo Polskiej Marynarki Wojennej. Tylko połowę oddziału stanowili żołnierze zawodowi. W 1987 roku jednostka zmieniła nazwę na Wydział Działań Specjalnych. Trzy lata później jednostkę rozformowano i sformowano ponownie, w oparciu o tych samych żołnierzy i tą samą strukturę, Grupy Specjalne Płetwonurków. Formację w pełni uzawodowiono.

Obecnie GPS wchodzą w skład Grupy Okrętów Rozpoznawczych 3. Flotylii Okrętów w Gdyni. Stan osobowy wynosi około 40 żołnierzy. Podstawową siłę uderzeniową jest para płetwonurków. Trzy pary tworzą grupę specjalną. W GPS jest prawdopodobnie sześć takich grup plus grupa wsparcia. Ochraniają najważniejsze okręty dla Polskiej Marynarki Wojennej (także okręty zaopatrzeniowe czy... handlowe). Są przygotowywani do działań specjalnych w trakcie pokoju, kryzysu i wojny do akcji na morzu, pod wodą i w obiektach brzegowych.
Od 21 października 2000 roku do 19 stycznia 2001 roku sześciu komandosów Formozy kontrolowało statki w Zatoce Perskiej w ramach sił ONZ sprawdzających przestrzeganie embarga nałożonego na Irak. Kolejna sześcioosobowa grupa stacjonowała na okręcie ORP "Kontradmirał Xawery Czernicki", który znalazł sie w rejonie Bliskiego Wschodu w ramach operacji "Enduring Freedom" oraz "Iraqi Freedom".

Niestety, choć Formoza ma spory potencjał, jest coraz bardziej ograniczana przed decydentów, którzy widzą w formacji wyłącznie dobry materiał do pokazów. Jednym z największych ograniczeń jest zakaz używania ostrej amunicji przez jednostkę w ramach ćwiczeń. W przypadku sił specjalnych jest to niedopomyślenia, gdyż żołnierze sił specjalnych powinni "przywyknąć" do ostrej amunicji i poczucia zagrożenia, aby potem nie "pęknąć" w czasie prawdziwej walki.




Powrót